Sztuka 3D – o tym, jak wizualizacje wnętrz robią nas w konia

wizualizacje-wnetrz1

kreska

Znów dałam się nabrać. A niby się znam. Niby wiem, że żyjemy w coraz bardziej wirtualnym świecie, że wiele rzeczy jest na niby, na próbę, na pokaz. A jednak. Ando Studio – chylę czoła.

Obrazek powyżej widziałam kilkakrotnie. Pinterest, oczywiście. Oraz HomeDSGN. Fajne wnętrze, pomyślałam, trochę glamour, ale bez przesady, takie, wyraziste, takie „bold”. Ale w pewnym momencie zaczęła mnie zastanawiać głębia ostrości i idealnie (zbyt idealnie) rozproszone światło. Ha, mam was – sapnęłam. Tia, brawo, to raczej wy macie mnie, bo zorientowałam się dopiero teraz…

Sztuka 3D robi z nami co chce. Wizualizacje wnętrz stają się coraz doskonalsze. Nierzadko funkcjonują w sieci jako zdjęcia, każą nam myśleć, że oglądamy coś, co istnieje, tymczasem to tylko idea… Tyle od lat hałasu o upiększanie modeli, o kreowanie nierzeczywistego wizerunku człowieka. Jak to się ma do pokazywania nam nieistniejących wnętrz? Oh please, to nieszkodliwe, powiecie. Przecież o tyle wygodniej jest projektantowi umieścić w portfolio ładną wizualizację, niż zdjęcie wnętrza po realizacji – bywa przecież, że wykończenie wnętrza przeciąga się latami, zamiast czarnej sofy inwestor był uprzejmy postawić różową w niebieskie kropki, a codzienny bałagan we wnętrzach nie pozwolił na porządną sesję fotograficzną. To wszystko prawda (znam do z autopsji :-/). Ale co w sytuacji gdy hotel reklamuje się wizualizacjami? Co, gdy po przyjeździe na miejsce okazuje się, że zamieszczone w folderze reklamowym obrazki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością? Wtedy zaczynamy zgrzytać zębami, co nie?

Wizualizacje w tym artykule to projekt apartamentu na Saint Germain, w Paryżu, autorstwa izraelskiej firmy Ando Studio. Nie będzie to wnętrze hotelowe. 😉

kreska

wizualizacje-wnetrz2

wizualizacje-wnetrz3

wizualizacje-wnetrz4

wizualizacje-wnetrz5

wizualizacje-wnetrz6

wizualizacje-wnetrz7

wizualizacje-wnetrz10

wizualizacje-wnetrz8

wizualizacje-wnetrz9

kreska

piks via: Ando Studio

Sypialnie dziecięce – trendy 2014!

James Mollison-cover

kreska

W trakcie przeglądania „dziecięcych” sklepów internetowych w poszukiwaniu dobrego miejsca na kupno modnego skandynawskiego kosza na śmieci za 350 PLN, trafiłam przez przypadek na zdjęcia Jamesa Mollisona i jego projekt Where children sleep. Tak wyglądają sypialnie dziecięce w roku 2014:

kreska

Bilal, 6, Wadi Abu Hindi, Zachodni Brzeg Jordanu

James Mollison1 James Mollison2

Indira, 7, Katmandu, Nepal

James Mollison3 James Mollison4

Ahkohxet, 8, Amazonia, Brazylia

James Mollison5 James Mollison6

Dong, 9, Yunnan, Chiny

James Mollison7 James Mollison8

NN, 9, Wybrzeże Kości Słoniowej

James Mollison9 James Mollison10

Bikram, 9, Melamchi, Nepal

James Mollison13

James Mollison14

Tzvika, 9, Beitar Illit, Zachodnie Wybrzeże Jordanu

James Mollison15 James Mollison16

Douha, 10, Hebron, Zachodnie Wybrzeże Jordanu

James Mollison17 James Mollison18

Joey, 11, Kentucky, USA

James Mollison19 James Mollison20

Lamine, 12, Bounkiling Village, Senegal

James Mollison21 James Mollison22

Rhiannon, 14, Darvel, Szkocja

James Mollison23 James Mollison24

Risa, 15, Kyoto, Japonia

James Mollison25 James Mollison26

Netu, 11, Katmandu, Nepal

James Mollison27 James Mollison28

Alex, 9, Rio de Janeiro, Brazylia

James Mollison11 James Mollison12

kreska

Więcej tutaj.

kreska

pics via Pulptastic!

Mam na imię Monika i jestem uzależniona od Pinteresta…

nopinterest

kreska

Gdy z początkiem 2010 roku w sieci pojawił się Pinterest, niewielu wierzyło w jego sukces. Ot kolejny serwis społecznościowy, w dodatku głupawy taki, obrazki się ogląda, przypina, przepina i nic więcej. No i głównie kobiety to robią, śmiech na sali. Nic z tego nie będzie – wieściły chórem męskie fachury od social mediów.

Minęły cztery lata, nadal zdecydowana większość użytkowników Pinteresta to kobiety, sam serwis to potęga, a panowie eksperci plują sobie w brodę (zahaczeni o Pinterest stwierdzają, że właśnie założyli konto, ale przepraszają teraz muszą kończyć konwersację, bo chyba zostawili w domu włączone żelazko). Pod koniec 2013 roku Pinterest był wyceniany na prawie 4 miliardy dolarów. Jak na jak głupawą, wirtualną wersję korkowej tablicy to chyba całkiem nieźle. Ciekawe kiedy wejdą na giełdę…

Pinterest jest genialny w swej prostocie. Możesz wrzucić na tablicę coś znalezionego w sieci. Link, zdjęcie, film. W zasadzie cokolwiek. Inni mogą przepiąć to do siebie. Możesz tworzyć tematyczne katalogi na dowolny temat i kolekcjonować pomysły na wymarzony pokój dziecięcy, najwspanialszy na świecie ślub w odcieniach mięty albo po prostu zbierać linki o zabytkach Barcelony do późniejszego poczytania.

Pinterest jest bezpretensjonalny. W odróżnieniu od innych serwisów społecznościowych nie chwalimy się tym co robimy, tym co mamy, ale pokazujemy to, co pragniemy robić lub co pragniemy mieć. Dzielimy się marzeniami. Ładne to takie…

Niestety, Pinterest to także wredny złodziej czasu. Wchodzisz tylko po to, żeby zerknąć na jakąś przypiętą fotę, a kończy się na kilkugodzinnym posiedzeniu, przepięciu tysiąca zdjęć i utworzeniu dziesięciu kolejnych albumów (bo przecież musisz mieć osobne albumy dla wnętrz nowoczesnych, eklektycznych, tradycyjnych, rustykalnych i… …no i innych).

Mam na imię Monika i jestem uzależniona od Pinteresta…

kreska

picture via… Pinterest.

The lilac story

violet-lilac

kreska

Dawno, dawno temu, na poznańskich Jeżycach, żyło sobie kilka dziewczynek, które łączyło to, że mieszkały w swoim sąsiedztwie, chodziły do jednej klasy oraz fakt, że każdego maja ulegały swoistej gorączce… Gorączce bzowej.

Bez urzekał dziewczynki tak bardzo, że nie bacząc na żadne przeszkody, czy to natury moralnej, czy czysto fizycznej, jak wysokie płoty + niewielki wzrost, prawie codziennie przez piąty miesiąc roku zapełniały domowe wazony wielkimi bukietami pachnącego kwiecia.

Dzieci doskonale znały okolicę. Żaden zaułek, podwórze, czy ogród pomiędzy ulicami Roosevelta, Kościelną, Jeżycką a Dąbrowskiego nie miał przed nimi tajemnic. Znały świetnie teren, wiedziały, gdzie można zebrać najbardziej satysfakcjonujące plony (gatunki bzu o pojedynczych kwiatach były raczej w pogardzie), z czasem odkryły też nieznane innym sprytne skróty między podwórkami i piwnicami, przesmyki między garażami na tak zwanej Górce oraz dziury w płotach między posesjami przy ul. Krasińskiego.

Cała ta wiedza byłaby jednak dla małych zbieraczek bzu na nic, gdyby nie dodatkowe informacje, które gromadziły przez lata, często w sposób niezwykle ryzykowny – informacje o wrogu. Dziewczynki wiedziały, gdzie i w którym oknie wisieć może sokolooka babcia, wiedziały też, że ogródków przy ul. Jeżyckiej pilnuje przyklejony do flaszki pan z kijem. Zdawały sobie również sprawę, że niezwykle bogaty w bez rejon ul. Krasińskiego, to teren patrolowany przez niejakiego Dziadka Ślipkę, osobnika nieobliczalnego, wysoce niebezpiecznego! Co prawda żadna z nich nigdy Dziadka Ślipki na oczy nie widziała, jednak respekt przed nim dodawał zbieractwu bzu dodatkowego smaczku.

Czas mknął, dziewczynki przestały chodzić do jednej klasy, przestały nawet mieszkać w jednym mieście. Jednak dziecięca pasja nie u wszystkich z nich zanikła. Dwóm z nich jeszcze długo później zdarzało się spotykać w maju i w późnych godzinach nocnych cichaczem obrywać pachnące krzewy w najróżniejszych rejonach miasta. Nawet, jeżeli jedna z nich była akurat w zaawansowanej ciąży, dziewczęta solidarnie dzieliły się obowiązkami – jedna stała na czatach, druga, balansując na płocie, zrywała bez.

Lata minęły, dziewczynki nie spotykają się już niestety tak często, a ja, masując podrapane łydki i chłonąc zapach stojącego przede mną bukietu, z rozrzewnieniem wspominam czasy, kiedy miałyśmy dla siebie więcej czasu.

kreska

violet-lilac-set

kreska

pics: me

Fiolet czy purpura? / Violet or purple?

violet-purple

kreska

Co to jest fiolet, a co to purpura? Czy fiolet to odcień purpury, czy może odwrotnie? Netowy resercz daje jeden wynik: bla, bla, bla. Co człowiek, co publikacja, to inna opinia. W polskim posługujemy się najczęściej określeniem „fioletowy” na barwę, o której traktuje ten post. Natomiast w angielskim prawie wszystko jest „purple”, koniec, kropka. No dobrze, czasami jakiś nawiedzony kolorysta skrobnie coś o czymś pod tytułem „lilac” albo „violet”.

Formalnie fiolet to najkrótsze fale światła widzialnego – to, co widzimy na samym dole tęczy. Purpura to dowolny kolor między czerwienią a niebieskim, który uzyskać by można z pewnych gatunków mięczaków śródziemnomorskich (szkarłatników i rozkolców). No więc jak? Co jest fioletem, a co purpurą?

Cholera wie. Dla mnie to nieco intuicyjne… W dużym uproszczeniu, posługując się wzornikiem Pantone: to po lewej to purpury, a to po prawej, to fiolety. IMO. Hough. Dziękuję za uwagę. 😉

violet-purple-pantone

kreska

pics via: 1, 2, 3

Hello world!

hello-pisaki

kreska

Zawsze lubiłam zabawę kolorem – w szkole podstawowej miałam najładniejsze i najperfekcyjniej poukładane w piórniku pisaki, na studiach kontynuowałam swą fascynację kolorystyką i ta fascynacja przetrwała do dzisiaj, czasami zahaczając o obsesję. Przynajmniej tak twierdzą niektórzy.

Barwy – szkielet dla bloga dobry, jak każdy inny. W każdym razie na najbliższy rok. Potem będą to… Na razie chcę sprawdzić czy lubię pisać, zobaczyć, na jak długo starczy mi chęci i czy potrafię być w tym pisaniu konsekwentna. Na razie napiszę po prostu: hello world. 😉

kreska

pics from: 1