Domek dla lalek moich marzeń, czyli miniatura domu Arne Jacobsena

domek dla lalek Arne Jacobsen

kreska

Dzieckiem będąc, miałam całkiem sporo lalek. Jedenaście sztuk. Do tego dwa wózki, zbudowane z siermiężnych metalowych rurek i cienkiego, niebieskiego ortalionu. Peerelowski design jak się patrzy. Nie lubiłam tych zabawek. Nie, że jako gówniara taka niesamowicie wrażliwa estetycznie byłam i odrzucałam mało wysmakowane wzornictwo wczesnych lat 80-tych. Nie, po prostu nie cierpiałam zabawy lalkami. Genderowo byłam zawsze dziwna.

Natomiast to co bardzo lubiłam i co miało związek z lalkami, to budowanie i urządzanie domków dla nich (obserwujcie swoje dzieci, naprawdę, często już po kilkulatkach widać, kim zostaną w przyszłości). Domek dla lalek autorstwa małej M. skonstruowany był najczęściej z kartonów, wylepiany samoprzylepną tapetą w biało-granatową kratkę (tata dał mi kiedyś arkusz i służyła mi kilka lat) i kolorowymi stronami, z jakże atrakcyjnych dla dziecka w tamtych czasach, zagranicznych katalogów wysyłkowych.

Kilkadziesiąt (ała!) lat później nadal nie lubię zabawy lalkami. Ale domki dla lalek ciągle budzą we mnie szybsze bicie serca. Intrygują mnie te klasyczne, wiktoriańskie, obłędnie podobają mi się te nowoczesne, o których pisałam niedawno.

I jest jeden domek dla lalek, o którym marzę. Miniatura domu Arne Jacobsena. Jako psychofanka duńskiego projektanta najchętniej przygarnęłabym absolutnie wszystko co stworzył, ale chwilowo, (ha, ha) nie stać mnie na to. Tymczasem miniaturowa willa kosztuje, zależnie od wersji, 400 lub 800 euro. Ta za cztery setki to przekrój domu do powieszenia na ścianie, a ta za osiem stów to wolnostojąca miniatura w skali 1:16. Do tego meble w tejże skali. Wszystkie najważniejsze. Jest Series 7, jest Egg, jest Swan, jest wszystko… Ach, jest też łóżko, są dywany oraz tapety. Te w trójkąty, wiadomo. <3

I byłoby cudownie, gdyby nie to, że sklep Minimii wstrzymał sprzedaż domków. Meble są w ofercie nadal, ale samych domków nie ma. Nie ogarnęli bezpiecznego transportu i mieli zbyt wiele reklamacji. Linda Stenberg, właścicielka sklepu twierdzi, że domki niedługo wrócą do sprzedaży, ale zeznaje tak już od pięciu lat, więc większych złudzeń nie mam.

Moje serce krwawi, ale może przylepię sobie kiedyś plasterek w postaci miniaturowego białego Jajka za 40 euro…?

kreska

domek dla lalek Arne Jacobsen

domek dla lalek Arne Jacobsen

domek dla lalek Arne Jacobsen

domek dla lalek Arne Jacobsen

kreska

Nowoczesny domek dla lalek made in Poland

nowoczesny domek dla lalek miniio

kreska

Współczesne lalki nie mieszkają w wiktoriańskich domkach. W głębokim poważaniu mają klasyczne klimaty i zapierający dech w piersiach przepych rezydencji w rodzaju Astolat Dollhouse Castle. Barbie stawiają na prostotę, jasne, przestronne wnętrza oraz minimalistyczny design.

Jako dziecko projektowałam dla moich nielicznych lalek apartamenty z kartonów po butach. Środki wyklejałam kolorowymi stronami wyciętymi z zagranicznych katalogów wysyłkowych, papierowe podłogi dekorowałam skrawkami materiałów, a kiedy domek był już gotowy, porzucałam go w pięć sekund i brałam się za kolejny. Wiadomo, projektowanie to w końcu najlepszy fun. 😉

Nowoczesny domek dla lalek to maleńkie dzieło sztuki na miarę naszych czasów. Znacie Miniio? Miniio stworzyły dwie polskie mamy, co ciekawe, mamy chłopców. Gdzieś tam  w ich dziewczyńskich duszach grał sentyment do zabawy lalkami i dzięki niemu świat ujrzał jeden z piękniejszych domków dla lalek ever:

nowoczesny domek dla lalek miniio

nowoczesny domek dla lalek miniio

nowoczesny domek dla lalek miniio

nowoczesny domek dla lalek miniio

Za mebelki należy się Miniio naprawdę ogromny szacun.

nowoczesny domek dla lalek miniio

kreska

Nowoczesne domy dla lalek to chyba polska domena. Bo? A bo Boomini. Firma założona przez Joannę Kruszec produkuje jeszcze prostsze od Miniio formy. Poniżej Boomini Wood. Wnętrza utrzymane są w pastelowej kolorystyce, meble wykonano z drewna i sklejki i pomalowano farbami wodnymi. Domek składa się z czterech części, które można ze sobą dowolnie zestawiać. Cudo.

nowoczesny domek dla lalek boomini

nowoczesny domek dla lalek boomini

nowoczesny domek dla lalek boomini

nowoczesny domek dla lalek boomini

nowoczesny domek dla lalek boominikreska

Pokój dziecięcy – kołyska oraz dylematy rodzica

kołyska-1

kreska

To miał być krótki tekst o kołyskach. O kilku fajnych projektach, których zdjęcia mam w specjalnym folderze na Pintereście i które cieszą moje oko gdy mam doła spowodowanego wszechogarniającą tandetą w projektowaniu dla dzieci. Ale nie udało się, bo zaczęłam rozmyślać nad tym, kto i dlaczego kupuje kołyskę taką jak Dodo.

Kołyska Dodo, flagowy produkt hiszpańskiej firmy Suommo. Ma ciekawy, oryginalny kształt. Etam, chrzanię to, napiszę jak myślę – ma zajebistą, oryginalną formę. Nie jest eko, nie jest zbita z drewienek, nie jest skandynawska. Jest w cholerę glamour, biała wersja przypomina mi spadające z łyżki ubite białko, no i jest perfekcyjnie wykonana. I oczywiście kosztuje. Dużo kosztuje. Biała kołyska na zdjęciu powyżej jest jedną z najtańszych, chcą za nią 12 tysięcy euro. Natomiast ta złota, na zdjęciu poniżej, jest ciut droższa, jej koszt to też 12, ale milionów. Euro. Tak, jest ze złota. Chętny na grawer ozdobiony diamentami dopłaci jeszcze 100 tysięcy euro, ale jedwabna pościel i transport do dowolnego miejsca na świecie będą za darmo.

A więc kto i dlaczego kupuje kołyskę taką jak Dodo? Mebel, który w wersji podstawowej kosztuje tyle co niewielki samochód, a w wersji wygrubaszonej tyle co niezły jacht lub tyle ile wynosi roczny budżet średniej wielkości polskiej gminy? Przede wszystkim ci, których na to stać, to wiadomo. Po drugie ci, którym ta kołyska się podoba. Z pewnością jest też grupa ludzi, która wstawiłaby Dodo do pokoju dziecięcego ze względu na prestiż. Po stwierdzeniu tych oczywistych oczywistości zaczyna się człowiek jednak zastanawiać: a gdzie w tym wszystkim dziecko i jego faktyczne potrzeby? Moja odpowiedź na to pytanie jest prosta: nigdzie.

Nowonarodzony człowiek przez pierwsze kilka miesięcy swojego życia nie potrzebuje nic poza miłością, bezpieczeństwem, ciepłem i jedzeniem. Nawet wygoda to rzecz względna. W żadnym wypadku nie interesuje go design kołyski czy łóżeczka w którym leży, z jakiego materiału wykonany jest jego kocyk oraz czy szafiarka doceniałby krój jego śpioszka. Dlatego napiszmy to sobie szczerze – pokoju dziecięcego nie urządza się dla dziecka. Rodzice urządzają go dla siebie.

Jedni się oburzą, drudzy stwierdzą „no wiadomo”, ale czasami warto powiedzieć to sobie szczerze i głośno: tak, rodzice urządzają pokój dziecięcy pod swój gust (bo niby jaki gust ma mieć noworodek, wyrobiony?) i uwzględniając nie tylko potrzeby dziecka, ale i swoje. I tak ma być, to jest OK, to jest w porządku.

A teraz, już rozgrzeszeni, zerknijcie na te parę fajnych kołysek. Może znajdziecie coś dla SIEBIE. 😉

kreska

Oto wspominana wyżej Dodo w wersji za 12 milionów euro. Przegięcie? Może tak, a może nie, bo w końcu można to potraktować jako inwestycję w kruszec. 😉

kołyska12

kreska

Ten fajny przedmiot to BabyC (projekt: Dripta Roy dla Puur Design Studio). Biały polietylen plus orzechowe drewno stanowią cudny zestaw. Piękny element wystroju wnętrza, po prostu. A kołyska to tak przy okazji. 😉 Cena: około 2600 euro.

kołyska Baby C Cradle

kreska

Culla Blav zaprojektowana przez Lavinię Borommeo dla Guzzini. Występuje też w wersji przezroczystej, nawiązującej do noworodkowych łóżeczek szpitalnych. Nie wiem gdzie można ją kupić, ani ile kosztuje, to chyba prototyp tylko.

kołyska4

kreska

Oto Lavi Dreamer projektu Glorii Lavi. Ładny kształt, a spore ażury dają wgląd co porabia maluch leżący w środku. Cena to 1790 euro za wersję na zdjęciu.

kołyska5

kreska

Rockwell Bassinet to stosunkowo prosty, bezpretensjonalny mebelek zaprojektowany przez Ralpha Montemurro dla Monte Design. Cena: 495 dolarów.

kołyska6

kreska

A ta kołyska, to właściwie wcale nie kołyska tylko dwa bujane krzesła, których funkcję można zmienić, łącząc je w sposób pokazany na zdjęciu. Zabawne, ot taki designerski eksperyment, który zdobył parę nagród, ale chyba nie wszedł do produkcji. DimDim Cradle zaprojektowała Lisse Van Cauwenberge.

kołyska8

kreska

So-Ro Cradle to prosty i bardzo fajny projekt norweskiej firmy So-Ro. Kołyska formowana jest z brzozowej sklejki i oklejana orzechowym fornirem lub białym laminatem. Kosztuje 800 dolarów (wersja dla bliźniąt: 1200 dolarów). Podobno w Polsce ktoś już robi podróby, znaczy ten, mebel inspirowany…

kołyska7

kreska

Włoska firma Woodly robi naprawdę sympatyczne, w pełni ekologiczne meble i zabawki. Między innymi huśtawkową kołyskę Roll. Wersja podwieszana do sufitu kosztuje 680 euro, a mocowana do drewnianego trójnogu – 860 euro.

kołyska9

kreska

Bardzo lubię ten projekt holenderskiego teamu designerskiego Ontwerpduo. Kołyska plus bujana ławeczka. Takie proste, takie funkcjonalne. 🙂 Koszt: 845 euro.

kołyska10

kreska

Duńska projektantka Nana Ditzel zaprojektowała kołyskę Lulu w 1963 roku dla swoich dzieci. Pokocha ją każdy miłośnik stylu midcentury, a firma Brdr. Krüger sprawiła, że posiadacz wolnych 1795 euro może kupić jedną z 200 Lulu z limitowanej serii wyprodukowanej na 200 rocznicę istnienia firmy. Pośpiech wskazany. 😉

kołyska11

kreska

pics via: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11

5 sposobów na modne wnętrze w stylu mid-century

mid-century-1

kreska

„Mid-century is a new scandinavian” – mogłabym napisać i w ten sposób szybko zamknąć temat. Ale byłoby to zbyt wielkie uproszczenie, ponieważ według mnie styl mid-century to nie następca, ale protoplasta estetyki, którą w ostatnich latach określamy jako styl skandynawski. Oba style propagują prostotę, wynikający z funkcji design, przestrzeń oraz jasne światło. Mid-century nie jest więc new scandinavian, to raczej powrót do korzeni.

Nie ukrywam, że popularność jaką zdobywa mid-century cieszy mnie ogromnie. Po pierwsze dlatego, że mam już serdecznie dość wszechobecnych „skandynawskich wnętrz”, których „projekt” polega na wymalowaniu ścian na biało, wstawieniu do kąta szarej sofy z Ikei, kilku tanich podrób krzeseł znanego projektanta i pochlapanego ługiem pniaczka. A wszystko to w ergonomicznym chaosie i z rokokową łazienką we wschodnim skrzydle chałupy. No nie. Przepraszam, ale – paw… Bo ile można. A naprawdę lubię skandynawską stylistykę.
Po drugie niesamowicie rajcuje mnie to, że wreszcie tak bardzo uzasadniony jest fakt, iż każdemu klientowi staram się wtrynić do wnętrza jakiś przedmiot projektu Jacobsena lub Chernera. 🙂

W porządku, co wiec należy zrobić, by mieć wokół siebie modne wnętrze w stylu mid-century? Mam na to pięć prostych sposobów, oto one:

kreska

1. Wstaw do wnętrza jakąś meblarską ikonę. Oczywista oczywistość, powiesz… Pewnie! Najprostsze zabiegi są przecież najlepsze. Gorzej, że dobry, klasyczny design może sporo kosztować – wszystko co sygnowane nazwiskiem Arne Jacobsen, Norman Cherner, George Nelson, Eero Saarinen, czy Charles i Ray Eames wiąże się z konkretnym wydatkiem. Tak, możesz kupić „mebel inspirowany”, ale to przecież nie to samo, czyż nie? Pamiętaj jednak, że fantastyczne projekty połowy zeszłego wieku zeszły nie tylko z desek kreślarskich duńskich i amerykańskich projektantów – również polska szkoła mebla ma się czym pochwalić. Wyguglaj nazwiska takie jak Roman Modzelewski, Rajmund Teofil Hałas (mój profesor ze szkoły <3, tak, jestem taka stara), Maria Chomentowska, Teresa Kruszewska albo Bogusława i Czesław Kowalscy. Przykładowo, krzesło projektu Kowalskich kupić można na nowymodel.org za 580 pln. Oryginalny Cherner będzie nieco droższy…

Egg (Arne Jacobsen):
mid-century-34

Swan (Arne Jacobsen):
mid-32

Cherner Chair (Norman Cherner), Tulip table (Eero Saarinen):
mid-century-2Tulip; Eero Saarinen:
mid-33

Pretzel Chair (George Nelson):
mid-century-4

DSW i DAW (Charles i Ray Eames):
mid-century-5

Krzesło Kowalskiego (Bogusława i Czesław Kowalscy):
mid-century-krzeslo-kowalskiego

kreska

2. Zainteresuj się używanymi meblami. Może Twoja babcia ma jakiś mebel na zbyciu? Starą komodę lub stolik, niezbyt lubiane, bo kupione „za komuny”? Wybierz się na pchli targ, przejrzyj Allegro. Rozglądaj się nie tylko za meblami – na przykład dekoracje takie jak porcelanowe figurki z Ćmielowa, to kwintesencja estetyki polskiego mid-century.

mid-6 mid-7 mid-8 mid-9 mid-10 mid-11 mid-12 mid-13 kreska

3. Drewniane panele na ścianach. OK, ktoś inny nazwie je boazerią, ale większość z nas ma z tym słowem pejoratywne skojarzenia (wiecie, te przebarwione na ciemną żółć wąskie sosnowe deseczki straszące w korytarzach co bardziej wypasionych mieszkań w blokach lat 80-tych), więc ja będę pisać o panelach drewnianych. 🙂
A serio – drewno na dużych płaszczyznach może wyglądać bardzo fajnie, pod warunkiem, że zainwestujesz w szlachetny materiał i dobrego stolarza. Projektanci z połowy zeszłego wieku kochali drewno, więc pokochaj je i Ty.

mid-14

mid-15 mid-16 mid-17 mid-18

kreska

4. Pamiętaj o dużych, efektownych lampach. Nie halogeny, nie przemysłowe, wielkie lampy reflektorowe, nie żyrandole w stylu glamour. Pomyśl o oprawach oświetleniowych jak o rzemiośle, a nawet jak o sztuce. Lampy z czasów mid-century to nie tylko źródło światła, to dekoracja.

mid-century-19 mid-century-20 mid-century-22 mid-century-23 mid-century-24

mid-century-27

mid-century-25

Arne <3 =>
mid-century-26

kreska

5. A po piąte – przestrzeń. Duża przestrzeń. Openspejsy na całego. Szeroko i wysoko. Jeżeli to dom chcesz urządzić w stylu mid-century, to cała jego dzienna część powinna być otwarta. Kuchnia w postaci obszernego, wyeksponowanego aneksu – niech będzie prosta. Niekoniecznie super nowoczesna, ale prosta. Mówisz, że wszystko fajnie, ale masz do urządzenia tylko kilkudziesięciometrowy apartament? Nie przejmuj się, jeżeli architekci wnętrz potrafią wprowadzać do mieszkań estetykę prowansalskich willi lub skandynawskich wiejskich domów, to dlaczego nie miałoby się udać z mid-century? 😉
Jaka kolorystyka? Właściwie dowolna – wczesne mid-century to prostsze kształty i uboższa gama kolorystyczna, lata późniejsze, te bliższe wybuchowi popularności pop-artu, to czasy zdecydowanie bardziej barwne.

mid-28

mid-29

mid-30

mid-century-21

kreska

pics via: Pinterest, nowymodel.org, Fabryka Porcelany AS Ćmielów

Małe mieszkanie w wielkim mieście

małe mieszkanie 1

kreska

Małe jest piękne. Małe jest przytulne. Małe jest fajne. Moja jesienna miłość do niewielkich przestrzeni eskaluje – z niechęcią omijam wzrokiem zdjęcia luksusowych kilkusetmetrowych wnętrz, standardowe 60-metrowe „apartamenty” wydają mi się sztampowe, za to każde małe mieszkanie budzi moje gwałtowne zainteresowanie. Ba, wywołuje nawet uśmiech na twarzy! Nie wiem o co chodzi, czas jakiś taki…

Od kilku dni zachwycam się nowojorską kawalerką zaprojektowaną przez parę architektów  z The New Design Project. To jedno z tych wnętrz, na które z przyjemnością patrzysz, mimo, że w gruncie rzeczy nie powala ono na łopatki, ani nie jest kandydatem na pierwsze strony czasopism wnętrzarskich. Jego tajemnica tkwi w tym, że jest absolutnie bezpretensjonalne. Nienachalnie eklektyczne, ładnie łączące stare z nowym. Piękna cegła, ciekawe, proste w formie kafle, odrobina kamienia i drewna. Wszystko w niewielu kolorach, za to wielu fakturach. I na około 30 metrach kwadratowych.

Małe jest piękne. Małe jest przytulne. Małe jest fajne. 🙂

kreska

małe mieszkanie 2

małe 6

małe 7

małe 5

małe 3

małe 8


małe 9

małe 4

małe 10

kreska

pics: Alan Gastelum for The New Design Project

Kawalerka idealna

kawalerka idealna 1

kreska

Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot. Czy w przypadku wnętrz jest podobnie? Czy małe wnętrze łatwo jest zaprojektować, a z dużym jest znacznie trudniej? Nie, oczywiście że nie. Jest wręcz odwrotnie.

Mała przestrzeń to same ograniczenia. Bo albo szalejemy i zamawiamy całe wyposażenie na wymiar, albo biegamy po sklepach z miarką w ręku i mierzymy pierdylion mebli z nadzieją, że wreszcie trafimy na komodę która wpasuje się w te 49 na 32 cm, które możemy oddać jej do dyspozycji. Kawalerka to także ograniczenia stylistyczne – no bo NIE, nie zrobimy na 40 metrach toskańskiej willi.

Każdy kto bywa w Ikei, chociaż raz przechadzał się po ich małych kubikowych mieszkankach ekspozycyjnych i zastanawiał się, jak to możliwe, jak oni to zrobili, jak byli w stanie tak genialnie zagospodarować tę maleńką przestrzeń. Stojąc w środku wnętrza nie większego niż 20 metrów kwadratowych ma się wrażenie, że jest w nim wszystko co potrzeba do życia, a w dodatku jest to ładne i niebywale ergonomicznie. I takie przytulne. Rozwieję Wasze złudzenia – ikeowskie ekspozycje projektuje się od końca, dostosowując ruchome ścianki do gabarytów mebli, a nie odwrotnie, jak w prawdziwym życiu. W prawdziwym życiu sensowne urządzenie kawalerki to często pot, krew i łzy. 😉 No dobrze, może nie jest aż tak źle, ale kiedy masz ambicje stworzyć na 30-40 metrach naprawdę ciekawą przestrzeń, nie masz łatwego zadania.

Ale nie jest to niemożliwe. Trafiłam niedawno na stronę rosyjskiej pracowni buro5 (polecam wędrówki po sajtach projektowych z Rosji, ostatnio dzieje się tam naprawdę dobrze). Najpopularniejszym projektem buro5 nie jest wcale któreś z imponujących wnętrz obszernych podmoskiewskich willi, ale opracowanie malutkiej, bo raptem 38-metrowej mansardy. Znalazło się w niej wszystko co trzeba – część dzienna ze sporą kuchnią i kątem telewizyjnym, maleńka jadalnia, całkiem duża (15,5-metrowa) sypialnia, łazienka, a nawet mini pracownia z wnęką do spania. A wszystko to zaprojektowane z jajem, modnie, dbałością o detal i z lekkim mrugnięciem okiem w kierunku nowoczesnych loftów. Nie ma tam ścisku, bałaganu, nie ma też przypadku. Kawalerka idealna.

kreska

Interior-of-Mansard-in-Moscow-03-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-10-1133x1700

Interior-of-Mansard-in-Moscow-05-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-07-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-09-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-12-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-13-1133x1700

Interior-of-Mansard-in-Moscow-15-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-16-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-18-1150x766

Interior-of-Mansard-in-Moscow-19-1150x766

kawalerka idealna - lazienka

kawalerka idealna 2

kawalerka idealna 3

kreska

Pics by Lucciano Spinelli for buro5.

Dom w kościele. O źle rozumianej profanacji ponownie słów kilka.

dom w kościele 1

kreska

Dom w kościele – piękna, jasna przestrzeń, zabawa stylami, a jednocześnie szacunek dla starej architektury. Oto nowy dom pięcioosobowej rodziny z Chicago, USA, projektu Linc Thelen Design.

Ale takie rzeczy tylko w Stanach. Już kiedyś pisałam, o tutaj, o polskim podejściu do nadawaniu architekturze sakralnej nowych funkcji. Przeszkadzają w tym tak zwana tradycja, a przede wszystkim ludzka mentalność. To przez nie powoli niszczeje wiele pięknych budynków w całej Polsce, których władze kościoła katolickiego już nie chcą, ponieważ wolą inwestować w coś innego.

To co u nas nazwane by było profanacją, w Chicago określone zostało jako wspaniały pomysł, projekt wymagający, pełny wyzwań, ale kreujący cudowną przestrzeń. Dawny kościelny budynek to nowe miejsce do życia dla rodziny z trójką małych dzieci – pomieścił olbrzymią część dzienną z sufitem na wysokości prawie ośmiu metrów, siedem sypialni, sześć łazienek i mnóstwo dodatkowych pomieszczeń, które bez problemu stanowiłyby jeszcze jedno duże mieszkanie. Ale co najważniejsze, projekt z klasą spiął zastane elementy architektoniczne (jak na przykład stare okna z oryginalnymi witrażami) z nowoczesnym designem. Mądry i przemyślany eklektyzm, zero profanacji.

kreska

dom w kościele 2

dom w kościele 3

dom w kościele 4

dom w kościele 5

dom w kościele 21

dom w kościele 6

dom w kościele 7

dom w kościele 8

dom w kościele 9

dom w kościele 10

dom w kościele 11

dom w kościele 12

dom w kościele 14

dom w kościele 15

dom w kościele 16

dom w kościele 17

dom w kościele 18

dom w kościele 19

dom w kościele 20

kreska

pics by Jim Tschetter, via lincthelendesign.comHomeDSGN, ArchDaily

O romansie skandynawskiego minimalizmu z mid-century

styl-skandynawski-mid-century-1

kreska

To musiało się w końcu stać. Bożyszcze tłumów, piękny, bezkrytycznie wielbiony i jedynie słuszny styl skandynawski ma romans. Romans ze stylem mid-century. Co ważne, związek ten jest nie tylko swoistym zapętleniem historii designu, ale pokazuje jaka będzie najbliższa przyszłość w projektowaniu wnętrz.

To, że ten eklektyczny trend się pojawił to nic dziwnego. W końcu ortodoksyjne skandynawskie wnętrza to doskonałe tło dla każdego designu. Dziwne jest tylko to, że dzieje się to tak późno. Tak, wielu projektantów lubiło mieszać styl skandynawski ze stylem prowansalskim, czy (o zgrozo!) z tak zwanym shabby chic, ale dopiero mid-century w zestawieniu ze skandynawskim minimalizmem podpasował wszystkim tak bardzo, że możemy mówić o wyraźnym trendzie.

Jeszcze długo styl skandynawski będzie podstawą w projektowaniu wnętrz mieszkalnych. Ale stopniowo będzie przegrywał z odważniejszą stylistyką. Sądzę, że jego związek z designem połowy XX wieku będzie ewoluował, aż w końcu dojdzie do punktu gdzie spotka się z pop-artem. Teraz wszyscy kochamy minimalizm, proste formy, jasne, nieskomplikowane światło. Ale wrócimy do barw i ornamentów, jestem o tym przekonana. Historia lubi się powtarzać, więc to tylko kwestia czasu.

Wyjątkowo elegancki przykład tego tytułowego romansu znalazłam w projektach rosyjskiej firmy projektowej INT2. Wnętrze z wizualizacji poniżej to mieszkanie w Sankt Petersburgu, opracowane z godną podziwu konsekwencją i dbałością o detal.

kreska

styl-skandynawski-mid-century-2

styl-skandynawski-mid-century-4

styl-skandynawski-mid-century-3

styl-skandynawski-mid-century-6

styl-skandynawski-mid-century-5

styl-skandynawski-mid-century-7

styl-skandynawski-mid-century-8

styl-skandynawski-mid-century-9

styl-skandynawski-mid-century-10

kreska

pics: INT2

Radisson Blu Egg Chair Design Contest – czyli wygraj swoje własne Jajko!

egg-chair-2

kreska

Oto on. Jeden z piękniejszych foteli świata, ikona stylu – Egg Chair Arne Jacobsena. Wiele mebli w życiu widziałam, sporo mi się podoba, kilka zaprojektowałam. Ale to Jajko jest tym jednym jedynym, jest meblem, którego pragnę od zawsze.

Jest tylko mały problem, oryginalny Egg Chair od Fritza Hansena kosztuje od 5000 do 14000 euro. Jakoś nie mogę uzbierać. Boleję nad tym od bardzo dawna. Ale wtem…! Wtem grupa hotelowa Radisson Blu postanawia ogłosić konkurs na projekt nowej odsłony Jajka! A główna nagrodą jest fotel wykonany według zwycięskiego projektu! Chyba nigdy nie nocowałam w żadnym Radissonie, ale i tak ich kocham. 😉

Konkursowe propozycje tworzyć przy pomocy kreatora na tej stronie. Cała impreza trwa od 1 września do 26 października 2015 roku i podzielona jest na kilka etapów. Szczegóły tutaj. A Wy życzcie mi szczęścia. Nie dziękuję. 🙂

egg-chair

kreska

Sztuka 3D – o tym, jak wizualizacje wnętrz robią nas w konia

wizualizacje-wnetrz1

kreska

Znów dałam się nabrać. A niby się znam. Niby wiem, że żyjemy w coraz bardziej wirtualnym świecie, że wiele rzeczy jest na niby, na próbę, na pokaz. A jednak. Ando Studio – chylę czoła.

Obrazek powyżej widziałam kilkakrotnie. Pinterest, oczywiście. Oraz HomeDSGN. Fajne wnętrze, pomyślałam, trochę glamour, ale bez przesady, takie, wyraziste, takie „bold”. Ale w pewnym momencie zaczęła mnie zastanawiać głębia ostrości i idealnie (zbyt idealnie) rozproszone światło. Ha, mam was – sapnęłam. Tia, brawo, to raczej wy macie mnie, bo zorientowałam się dopiero teraz…

Sztuka 3D robi z nami co chce. Wizualizacje wnętrz stają się coraz doskonalsze. Nierzadko funkcjonują w sieci jako zdjęcia, każą nam myśleć, że oglądamy coś, co istnieje, tymczasem to tylko idea… Tyle od lat hałasu o upiększanie modeli, o kreowanie nierzeczywistego wizerunku człowieka. Jak to się ma do pokazywania nam nieistniejących wnętrz? Oh please, to nieszkodliwe, powiecie. Przecież o tyle wygodniej jest projektantowi umieścić w portfolio ładną wizualizację, niż zdjęcie wnętrza po realizacji – bywa przecież, że wykończenie wnętrza przeciąga się latami, zamiast czarnej sofy inwestor był uprzejmy postawić różową w niebieskie kropki, a codzienny bałagan we wnętrzach nie pozwolił na porządną sesję fotograficzną. To wszystko prawda (znam do z autopsji :-/). Ale co w sytuacji gdy hotel reklamuje się wizualizacjami? Co, gdy po przyjeździe na miejsce okazuje się, że zamieszczone w folderze reklamowym obrazki nie mają nic wspólnego z rzeczywistością? Wtedy zaczynamy zgrzytać zębami, co nie?

Wizualizacje w tym artykule to projekt apartamentu na Saint Germain, w Paryżu, autorstwa izraelskiej firmy Ando Studio. Nie będzie to wnętrze hotelowe. 😉

kreska

wizualizacje-wnetrz2

wizualizacje-wnetrz3

wizualizacje-wnetrz4

wizualizacje-wnetrz5

wizualizacje-wnetrz6

wizualizacje-wnetrz7

wizualizacje-wnetrz10

wizualizacje-wnetrz8

wizualizacje-wnetrz9

kreska

piks via: Ando Studio

Krzesła, których wcale nie zaprojektował Jacobsen; part 3 – Ross Lovegrove, Crop & Orbit chairs

crop-ross-lovegrove-1

kreska

Dawno temu, w liceum, na lekcjach języka polskiego regularnie wykonywałyśmy z koleżanką ostentacyjny ziew kiedy nadchodził czas rozmów o kolejnym pisarzu, który odkrywał Amerykę stwierdzając, że „wszystkie napisano już książki”, „wszystkie namalowano obrazy” i te pe i te de. Tekst o końcu możliwości, o wyczerpaniu pomysłów i o tym, że został nam jedynie recykling starych form i idei, pojawia się w historii kultury tak regularnie, że jedynie wzruszeniem ramion i właśnie ziewnięciem można go skwitować.

Dlaczego więc, kiedy patrzę na krzesła Rossa Lovegrove’a Crop i Orbit mam tak mieszane uczucia…? Projektant światowej sławy, po świetnych szkołach, współpracujący z najlepszymi, pracujący dla największych… Nawet jeżeli projektuje coś, co wydaje nam się podobne do mebla kogoś innego, to chyba nic w tym złego, to na pewno przypadek. Ile form może przybrać głupie krzesło? Taki ktoś jak Lovegrove nie papuguje. Po co facet miałby zżynać? Cóż, nie wiem po co, ale od zawsze mam wrażenie, że w przypadku Crop i Orbit inspiracja Jacobsenem wykroczyła poza pewne granice – Crop to Mrówka bez wcięcia a Orbit to Series 7 lub Lily z zaokrągloną górą oparcia. Inspiracja? Recykling? Ulepszenie? Nie wiem, ale denerwuje mnie to i nie mam ochoty ziewać.

kreska

Crop chair:

crop-ross-lovegrove-2

crop-ross-lovegrove-3

Orbit chair:

orbit-ross-lovegrove-1

orbit-ross-lovegrove-2

kreska

pics via: 1, 2, 3, 4, 5

O tym jak Pinterest, Gołębnik i corten przełamały kryzys twórczy

corten1

kreska

Dawno, dawno temu pisałam o tym, jakim złem jest Pinterest. Narkotyk, złodziej czasu i w ogóle a fe! Fakt, miałam trudne momenty – zarwane noce, przekrwione oczy, nieugotowane obiady i walające się wokół biurka dziesiątki opakowań po herbatnikach BeBe. Z czasem jednak wyszłam na prostą i pinterestuję tylko od czasu do czasu. Co więcej, Pinterest naprawdę się przydaje! Na przykład wczoraj – wchodzę, patrzę, a przede mną cudo. Cudo ze starej cegły i kortenowskiej stali. Zakochałam się i pomyślałam, że muszę się tym znaleziskiem podzielić ze światem. Gdzie mój blog, gdzie hasło?!

Pisząc o Gołębniku (Dovecote Studio) szkoły muzycznej Aldeburgh Music (Snape Maltings, Suffolk, UK) zaprojektowanym przez Haworth Tompkins, nie wykazuję się porażającym refleksem. O tej zajefajnej urody maleńkiej pracowni muzycznej zdążyło napisać już wielu, ponieważ projekt zrealizowano w drugiej połowie 2009 roku. Najwidoczniej jednak klikałam wtedy w niewłaściwych rejonach internetu (a wiem, pewnie miotałam się między jak-być-wielorybem-i-nie-zwariować.pl a genialnie-dziecka-mi-się-zachciało.org)…

Patrzę na zdjęcia Gołębnika i i zastawiam się, co mi się w nim podoba. Zastosowanie cortenu (czyli tego sprytnego stopu stali o podwyższonej trwałości i rudej patynie) w zestawieniu z cegłą nie jest niczym nowym. To połączenie znane i sprawdzone, a nawet modne. I dobrze, bo bardzo fajne. Oczywiście dopisano do tego projektu mnóstwo ideologii  – a że patyna zgrana kolorystycznie z cegłą (serio?), a że stalowa bryła wyrasta ze starych ceglanych korzeni i symbolizuje odrodzenie oraz przyszłość szkoły i kampusu (oj, na studiach ścigaliśmy się w wymyślaniu tego rodzaju banialuków). OK, oczywiste oczywistości to jedno, ale co mi się tym wszystkim podoba? Ano dwie rzeczy – szacunek i prostota. Szacunek, bo autentycznie wzrusza mnie fakt, że ktoś postanowił ratować ten mały, nikomu niepotrzebny, zdewastowany budynek. Prostota, bo projekt jest tak bardzo klarowny, nieskomplikowany i bezpretensjonalny. Zobaczcie sami.

kreska

corten2

corten3

corten4

corten5

corten6

corten7

corten8

corten9

corten10

kreska

pics by Philip Vile & Haworth Tompkins

Krzesła, których wcale nie zaprojektował Jacobsen; part 2 – Charles i Ray Eames – LCM

eames-lcm-1

kreska

Bierzesz drzewo. Wsadzasz je na kilkadziesiąt godzin do fińskiej sauny. Robisz piling. Następnie wtykasz do sprytnej maszyny zwanej łuszczarką i skrawasz fornir. Suszysz. Sklejasz kilka warstw forniru i sprasowujesz. I voilà! Masz sklejkę. Teraz już tylko wystarczy mieć genialny pomysł i wymyślić krzesło-ikonę. Powodzenia!

Na przełomie lat 40 i 50-tych panowała sklejkowa obsesja. Uważano ją za nowoczesny i oryginalny materiał, dający wiele projektowych możliwości. Chciałabym napisać, że pierwsze znane krzesło z giętej sklejki wymyślił Arne Jacobsen, ale nie, tak nie było. Te 1000 punktów do lansu należy przyznać Mr&Mrs Eames. Amerykańskie małżeństwo Charles i Ray Eames poświęcili całe lata 40-te, by opanować formowanie sklejki. Początkowo gięli drewno w domowym warsztacie, później w swej prywatnej fabryczce w Santa Monica, a kilka lat później korzystali już ze wsparcia firmy meblarskiej Herman Miller.

Nie wiem, które konkretnie ich krzesło zainspirowało Jacobsena do stworzenia Mrówki, ale najprawdopodobniej był to model LCM. Przyznam się bez bicia, ze nie jestem fanką sklejkowych mebli Eamsów. Projektom takich jak DSW, DAW czy RAR mówię tak, ale LCM brakuje wyrafinowania, które swoim sklejkowym krzesłom potrafili nadać Cherner, czy oczywiście (ha, ha), Jacobsen.

kreska

eames-lcm-2

kreska

pics via: 1, 2

Sypialnie dziecięce – trendy 2014!

James Mollison-cover

kreska

W trakcie przeglądania „dziecięcych” sklepów internetowych w poszukiwaniu dobrego miejsca na kupno modnego skandynawskiego kosza na śmieci za 350 PLN, trafiłam przez przypadek na zdjęcia Jamesa Mollisona i jego projekt Where children sleep. Tak wyglądają sypialnie dziecięce w roku 2014:

kreska

Bilal, 6, Wadi Abu Hindi, Zachodni Brzeg Jordanu

James Mollison1 James Mollison2

Indira, 7, Katmandu, Nepal

James Mollison3 James Mollison4

Ahkohxet, 8, Amazonia, Brazylia

James Mollison5 James Mollison6

Dong, 9, Yunnan, Chiny

James Mollison7 James Mollison8

NN, 9, Wybrzeże Kości Słoniowej

James Mollison9 James Mollison10

Bikram, 9, Melamchi, Nepal

James Mollison13

James Mollison14

Tzvika, 9, Beitar Illit, Zachodnie Wybrzeże Jordanu

James Mollison15 James Mollison16

Douha, 10, Hebron, Zachodnie Wybrzeże Jordanu

James Mollison17 James Mollison18

Joey, 11, Kentucky, USA

James Mollison19 James Mollison20

Lamine, 12, Bounkiling Village, Senegal

James Mollison21 James Mollison22

Rhiannon, 14, Darvel, Szkocja

James Mollison23 James Mollison24

Risa, 15, Kyoto, Japonia

James Mollison25 James Mollison26

Netu, 11, Katmandu, Nepal

James Mollison27 James Mollison28

Alex, 9, Rio de Janeiro, Brazylia

James Mollison11 James Mollison12

kreska

Więcej tutaj.

kreska

pics via Pulptastic!