W XVII wieku cała Europa, a Holandią na czele, dostała lekkiego pierdolca na punkcie biało-niebieskiej chińskiej porcelany. Oryginalna porcelana była produktem ekskluzywnym i obłędnie drogim, dlatego niezwykle szybko ambitni i zaradni garncarze rodem z Delft zaczęli robić podróby. Nie mieli szans by z miejscowej gliny, nawet uszlachetnionej marglem, uzyskać tak delikatne tworzywo jak prawdziwa porcelana, mimo to fajans z Delft zaczął się z czasem prezentować na tyle nieźle, że w okresie największej popularności, na przełomie XVII i XVIII wieku, produkowano miliony sztuk fajansowych cacek rocznie i eksportowano je jak świat długi i szeroki.
W drugiej połowie XVIII wieku odkryto złoża kaolinitu, niezbędnego do produkcji prawdziwej porcelany, a niejaki William Cookworthy opracował sprytną metodę takiego wypalania gliny, że była ona od razu biała i nie trzeba było nakładać na nią białej glazury. Anglicy zaczęli więc szybciutko produkować podróby podrób chińskiej porcelany, co przyczyniło się w krótkim czasie do likwidacji większości fabryk fajansu z Delft. Do dzisiaj przetrwała tylko jedna – Koninklijke Porceleyne Fles.
Fajans to nie porcelana. To nie cienka, delikatna skorupka przepuszczająca światło, której zdobienia zmieniają charakter zależnie od warunków otoczenia. Fajans do holenderski galeon. Masywny i konkretny. Fajans chroni i zdobi. I przetrwa wieki.
pics via: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20
Hmm, konkretny post. Prosto i bez zbędnych niuansów;) rozbawił mnie, a przy okazji ile wniósł do mojej głowy;) pozdrawiam serdecznie.