Bierzesz drzewo. Wsadzasz je na kilkadziesiąt godzin do fińskiej sauny. Robisz piling. Następnie wtykasz do sprytnej maszyny zwanej łuszczarką i skrawasz fornir. Suszysz. Sklejasz kilka warstw forniru i sprasowujesz. I voilà! Masz sklejkę. Teraz już tylko wystarczy mieć genialny pomysł i wymyślić krzesło-ikonę. Powodzenia!
Na przełomie lat 40 i 50-tych panowała sklejkowa obsesja. Uważano ją za nowoczesny i oryginalny materiał, dający wiele projektowych możliwości. Chciałabym napisać, że pierwsze znane krzesło z giętej sklejki wymyślił Arne Jacobsen, ale nie, tak nie było. Te 1000 punktów do lansu należy przyznać Mr&Mrs Eames. Amerykańskie małżeństwo Charles i Ray Eames poświęcili całe lata 40-te, by opanować formowanie sklejki. Początkowo gięli drewno w domowym warsztacie, później w swej prywatnej fabryczce w Santa Monica, a kilka lat później korzystali już ze wsparcia firmy meblarskiej Herman Miller.
Nie wiem, które konkretnie ich krzesło zainspirowało Jacobsena do stworzenia Mrówki, ale najprawdopodobniej był to model LCM. Przyznam się bez bicia, ze nie jestem fanką sklejkowych mebli Eamsów. Projektom takich jak DSW, DAW czy RAR mówię tak, ale LCM brakuje wyrafinowania, które swoim sklejkowym krzesłom potrafili nadać Cherner, czy oczywiście (ha, ha), Jacobsen.
Rzeczywiście wyglądają jak dla Shreka 🙂 Ale pierwszy model bardzo elegancki.
Widziałem te projekty i nie byłem zachwycony.
bardzo ciekawy artykuł 🙂
To jak jest z rozmiarem tych krzeseł? Na prezentowanych obrazkach wydają się niezwykle duże i szerokie. Z komentarzy wnioskuję, że w cale takie nie są :D?
Nie, to nie są wielkie krzesła. Proporcje trochę mylą.
Bardzo ciekawa forma 🙂
A mnie meble z lat 40-50 bardzo mi się podobają. Są naprawdę designerskie i oryginalne. To nic, że w tamtych czasach każdy takie meble miał w domu, ale współcześnie nie ma wielu fanów tego stylu.
Oj, fani są i jest ich coraz więcej. 🙂
Mnie bardzo podobaja sie te krzesla. Z kolei ja nie przepadam juz za polaczeniem sklejki z obiciem tapicerskim, dla mnie albo albo… takze pierwsze krzeselko bardzo poprosze 😉
Jak wygram we wspomnianego przez Kasię lotka, to dostaniesz w prezencie. 😉
Fińska sauna i peeling jak najbardziej ale sklejka chyba nie. Chyba… bo mi się często zmienia 😉 Muszę przyznać że krzesło w wersji jasnoszarej w tkaninie mi się podoba no i w porównaniu do poprzedniego, które pokazywałaś, to ma bardziej spójną i subtelną sylwetkę. Jak wygram w totka to się nad nim poważnie zastanowię 😉
Ja jak wygram w totka, to będę się musiała zastanowić, nad czym najpierw się zastanawiać. 😉 Poza tym gdzie ja bym wstawiła te wszystkie krzesła, które mi się podobają… Jakaś sieć knajp z designerskimi siedziszczami może… LOL
Wtedy się najpierw inwestuje w loft albo inną hawirę. Potem krzesła i cała reszta. Wiem, bo już mam wszystko szczegółowo zaplanowane 😉
Chwila, chwila. Dzisiaj ja trafiam w szóstkę, więc ju noł… 😉
Nie wiem czy ty widzialas te krzesla na zywo.. to sa baby chair.. sa tak male ,ze jedynie moim zdaniem do przedszkoli/nursery sie nadaja.
Wykonczenie wyglada tanio jedynie materialy i skory sa dobrej jakosci.
Ja bylam fanka tych krzesel.. do czasu jak je na zywo spotkalam… szczegolnie modele DSR, DSW, DSX itp.
Większość Eamsów widziałam na żywca. Zarówno produkty Vitry jak i podróby. Oryginały nie wydają mi się specjalnie tandetne, Vitra raczej dba o jakość. Inna sprawa, że tego rodzaju krzesła nie były projektowane by być meblami ekskluzywnymi, wręcz przeciwnie – to masówka do biur, szkół i stołówek. Fanką LCM nie jestem, ale warto o nim wspomnieć, bo stanowiło spory przełom w designie meblarskim. 😉