W trakcie przeglądania „dziecięcych” sklepów internetowych w poszukiwaniu dobrego miejsca na kupno modnego skandynawskiego kosza na śmieci za 350 PLN, trafiłam przez przypadek na zdjęcia Jamesa Mollisona i jego projekt Where children sleep. Tak wyglądają sypialnie dziecięce w roku 2014:
Bilal, 6, Wadi Abu Hindi, Zachodni Brzeg Jordanu
Indira, 7, Katmandu, Nepal
Ahkohxet, 8, Amazonia, Brazylia
Dong, 9, Yunnan, Chiny
NN, 9, Wybrzeże Kości Słoniowej
Bikram, 9, Melamchi, Nepal
Tzvika, 9, Beitar Illit, Zachodnie Wybrzeże Jordanu
Douha, 10, Hebron, Zachodnie Wybrzeże Jordanu
Joey, 11, Kentucky, USA
Lamine, 12, Bounkiling Village, Senegal
Rhiannon, 14, Darvel, Szkocja
Risa, 15, Kyoto, Japonia
Netu, 11, Katmandu, Nepal
Alex, 9, Rio de Janeiro, Brazylia
Więcej tutaj.
pics via Pulptastic!
Wprost rewelacyjne zdjęcia!
Niektóre dramatyczne… Joey z Kentucky całkiem dobrze sobie żyje, reszta może mu pozazdrościć nakładów na pokój.
Fakt, pokój Joey’a obezwładnia w inny sposób…
Czytam wpis i klikam dalej. Spodziewam się zamaszystych łóżek i kolorowych baldachimów! Dzięki za trochę więcej świadomości, że innym żyje się trochę gorzej!
Niesamowite różnice kulturowe widoczne jedynie na kilku zdjęciach. Głęboko poruszająca fotorelacja.
Napisze tylko tyle, że post mnie bardzo poruszył.W pozytywnym znaczeniu.Pozdrawiam
to charakterystyka świata! Kolorki i styl ubogi ale z gustem, tak właśnie mogą sobie pozwolić odległe kraje na urządzenie pokoików dla dzieci.Pozdrawiam
Uwielbiam, gdy zdjęcia wzbudzają tyle emocji. Zabujały dziś mną te dziecięce mikrokosmosy i przy okazji odkryłam fajnego bloga. Cieszę się, że da się tu coś poczytać, a nie tylko zobaczyć :-).
A ja szalenie lubię mieć gości, którzy lubią nie tylko oglądać, ale i czytać. Zapraszam częściej. 🙂
Hej:)
Właściwie to chciałam skomentować posta o wnętrzach skandynawskich, ale się nie da (?) A napisać miałam, że łączę się w bólu i też przeżywam frustracje, kiedy np. w jednym miesiącu zgłasza się do mnie trzech różnych klientów z tą samą inspiracją;) Ale nic to, nasza rola w tym żeby zaproponować alternatywę!:)
Co do motywów ludowych- może nie są silnie promowane, ale są młodzi polscy projektanci, którzy temat drążą- sama ostatnio pisałam:)
Ejże, musi się dać tam skomentować, jeżeli w tym poście się dało. Może to był jakiś chwilowy narów serwera. 😉
Ano taka nasza rola, aczkolwiek borykanie się z modą bywa czasami nie do zniesienia. Żeby być dobrym projektantem, warto być również niezłym psychologiem… 😉
Bardzo ciekawy fotoreportaż, ale pokój Joey z USA mnie porostu rozbawił, a raczej podejście jego rodziców.
Tak, Joey rozkłada na łopatki. Zajrzyj jeszcze na stronę Mollisona – takich zdjęć jest tam więcej. 🙂
Temat smutny, ale takie życie. Jedni mają fajne dzieciństwo, inni nie mają go wcale. I wątpię, że świadomość cokolwiek tu zmieni. Gdybym była mamą to pewnie sfiksowaną i rozpieszczającą na maksa i na miarę swoich finansowych możliwości, choć świadomość mam. I jeszcze z innej beczki – gdzieś, kiedyś dużo postów wstecz było u mnie giveaway (nie trawię tego słowa podobnie jak „candy” ale nie znajduję polskiego odpowiednika 🙂 W związku z powyższym zapraszam po odbiór nagrody, chyba, że już odebrałaś to ok. Taka sytuacja … 😉 Miłego dnia:)
Wiesz co, wcale nie jestem pewna, czy takie obrazki nie są w stanie nic zmienić. Oczywiście nie myślę o spektakularnych metamorfozach, ale są na przykład w stanie wybić z głowy kupno kosza Fermliving na rzecz czegoś tańszego, chociaż równie użytecznego. I niekoniecznie brzydkiego. Chociaż na Instagramie odpowiednią fotą się nie pochwalę…
Co do giwełeja – ha, tak to jest jak człowiek tonie w projekcie i nie zagląda na blogi! Przegapiłam! Ałć. O ja gapa. Teraz widzę i dziękuję. 😉 Takie kendy to jest to! 😉
🙂 Se zrobiłam giveawaya bez pytania, to mam. A co do kosza Fermliving, to jeśli to ten czarno-biały, to kurde fajny …
He, he. Kosz miał być w kolorze miętowym, ten ich taki klasyczny ażurowy druciak. 🙂
Tak, dokładnie projekt obok, którego nie można przejść obojętnie i który składania do refleksji.
Zdjęcia powinny być oglądane nie tylko sfiksowane mamy, ale również dzieci które awanturują się o zakup 100nego zestawu Lego 😉
Pozdrawiam 😉
miało być /skłania do refleksji// ach te autouzupełnianie 😉
Sama jestem sfiksowaną matką i kupiłabym dziecku pół świata, gdybym mogła. 😉 Ale w zalewie słodyczy odrobina soli się przydaje. Do dzieci to raczej nie trafi. No, do większości. Nie oszukujmy się. 😉
no racji nie mogę Ci odmówić 😉 ja zapewne, gdy będzie mi dane poznać smak rodzicielstwa, będę mieć podobnie 😉 ale od czasu do czasu dobrze jest uświadomić małego człowieka, że inni mają gorzej, dużo gorzej 😉 ale też bez przegięć w drugą stronę 😉 nie żeby od razu przywdziewać worek pokutny, raczyć się tylko chlebem i wodą i niczym nawiedzony kaznodzieja przekonywać do podobnego stylu życia wszystkich dookoła 😉
No nie, worki pokutne są wybitnie mało twarzowe. 😉
Rewelacyjny projekt…z przykrymi wnioskami…dziekuję
a zdjęcia powinna obejrzeć każda sfiksowana mama przed kolejnym zakupem czegokolwiek 😉
Obowiązkowo. 🙂 Nie ukrywam, że mam świra na punkcie projektowania dziecięcych sypialni, szalenie to lubię, ale czasami dystans bardzo się przydaje…