O romansie skandynawskiego minimalizmu z mid-century

styl-skandynawski-mid-century-1

kreska

To musiało się w końcu stać. Bożyszcze tłumów, piękny, bezkrytycznie wielbiony i jedynie słuszny styl skandynawski ma romans. Romans ze stylem mid-century. Co ważne, związek ten jest nie tylko swoistym zapętleniem historii designu, ale pokazuje jaka będzie najbliższa przyszłość w projektowaniu wnętrz.

To, że ten eklektyczny trend się pojawił to nic dziwnego. W końcu ortodoksyjne skandynawskie wnętrza to doskonałe tło dla każdego designu. Dziwne jest tylko to, że dzieje się to tak późno. Tak, wielu projektantów lubiło mieszać styl skandynawski ze stylem prowansalskim, czy (o zgrozo!) z tak zwanym shabby chic, ale dopiero mid-century w zestawieniu ze skandynawskim minimalizmem podpasował wszystkim tak bardzo, że możemy mówić o wyraźnym trendzie.

Jeszcze długo styl skandynawski będzie podstawą w projektowaniu wnętrz mieszkalnych. Ale stopniowo będzie przegrywał z odważniejszą stylistyką. Sądzę, że jego związek z designem połowy XX wieku będzie ewoluował, aż w końcu dojdzie do punktu gdzie spotka się z pop-artem. Teraz wszyscy kochamy minimalizm, proste formy, jasne, nieskomplikowane światło. Ale wrócimy do barw i ornamentów, jestem o tym przekonana. Historia lubi się powtarzać, więc to tylko kwestia czasu.

Wyjątkowo elegancki przykład tego tytułowego romansu znalazłam w projektach rosyjskiej firmy projektowej INT2. Wnętrze z wizualizacji poniżej to mieszkanie w Sankt Petersburgu, opracowane z godną podziwu konsekwencją i dbałością o detal.

kreska

styl-skandynawski-mid-century-2

styl-skandynawski-mid-century-4

styl-skandynawski-mid-century-3

styl-skandynawski-mid-century-6

styl-skandynawski-mid-century-5

styl-skandynawski-mid-century-7

styl-skandynawski-mid-century-8

styl-skandynawski-mid-century-9

styl-skandynawski-mid-century-10

kreska

pics: INT2

Skandynawskie wnętrza a sprawa polska

sztukaludowa1

kreska

Lubię skandynawskie wnętrza. Serio. No bo kto nie lubi. Ładne są. Kłopot z nimi jest taki, że są modne, więc każdy kto uważa, że zna się na projektowaniu wnętrz, pisze głównie o nich. Dlatego gdy wędruję po wnętrzarskich blogach, polskich i zagranicznych, często mam odruch wymiotny. Bo co za dużo, to niezdrowo.

Kilkanaście lat temu podobnie było z wnętrzami rodem z Prowansji. Bywały momenty, że czułam się osaczona przez wszechobecne wanilie i fiolety, a zagadnięta przez klienta o kuchnię w stylu prowansalskim miałam ochotę krzyczeć.

Czasami chciałbym być socjologiem i móc kompetentnie opisać frustrujące mnie zjawiska. Aktualnie do białej gorączki doprowadza mnie ślepe naśladownictwo w dekorowaniu wnętrz. Internet to potęga, więc gdy jakiś wpływowy bloger napisze, że, na przykład, wytapetował dziecku pokój tapetami Ferm Living (są świetne!), natychmiast wszyscy robią to samo. No w każdym razie ci, których na to stać. Chociaż znając polskie podejście, robią to również tacy, których zdecydowanie nie stać…

Lubię skandynawskie wnętrza. Serio. Ale nie lubię wąskich horyzontów. W tym przypadku w urządzaniu wnętrz. Jest tyle obłędnych sposobów na zrobienie z wnętrza genialnej przestrzeni. Jest tyle stylów, tyle możliwości. Ale gdy coś zostanie wylansowane jako modne, to nie ma przebacz. Wybrałam się ostatnio do Empiku. Nie mam większych złudzeń co do oferty tego sklepu, ale jakieś tam oczekiwania mam. Stanęłam przed regałem z albumami o sztuce i z głupia frant zaczęłam szukać czegoś o polskiej sztuce ludowej (przepraszam, ale kocham łowickie wycinanki). Jak sądzicie, znalazłam coś na ten temat? Oczywiście, że nie. Bo to nie jest modny temat.

kreska

pix via: 1