Syndrom wicia gniazda… Znany pewnie wszystkim mamom. Może także niektórym tatom, ale ta archetypiczna potrzeba to raczej kobieca sprawa. Większość z nas przed ciążą lub na jej początku twierdzi, że spokojnie, że luz, nie będziemy przesadzać, że wszystko będzie rozsądnie, skromnie, ekonomicznie i ergonomicznie, że to i tamto kupimy używane, bo po co nam nowe… Taaaa. Nagle nadchodzi moment, kiedy niewinny wieczorny research internetowy przeradza się w mordeczy szał zbierania linków. Nad ranem dnia następnego, podkrążonym, nadal nieco błędnym okiem oceniamy nasz zasób wirtualnej wiedzy o potrzebach niemowlęcia, przeliczamy te potrzeby na pieniądz, przez chwilę poważnie zastanawiamy się nad wzięciem kredytu, po czym wpadamy w depresję.
Ale poza tym, jak już ochłoniemy, urządzanie pokoju dla potomka dla rewelacyjna zabawa. 🙂 I oczywiście fajnie, gdy ma się pieniądze, bo wtedy wszystkie sklepy stoją przed nami otworem. Bywa jednak, że finanse cienko piszczą – i nie, wcale nie oznacza to rezygnacji z tej zabawy. Baby room nie musi być drogi, by być piękny. Bo warto pamiętać, to nie meble na dziesięciolecia – za najdalej trzy lata konieczna będzie całkowita reorganizacja pokoju, ponieważ zmienią się wymagania dziecka, niezbędne będzie inne łóżko, inne zabawki, kącik stolik + krzesełka i parę innych rzeczy, których niemowlę nie potrzebuje, ale przedszkolak już tak.
Co powinno pojawić się w przestrzeni wokół małego dziecka? Z mebli właściwie tylko łóżeczko, komoda (z możliwie dużą ilością szuflad) i wygodny fotel lub mała sofa do karmienia. Ubranka niemowlęcia są maleńkie, nie zajmują wiele miejsca, nie warto na razie inwestować w szafę. Komoda z przewijakiem? Może i fajna sprawa, ale taka komoda jest często droższa od zwykłej, a przewijak może przecież leżeć na łożeczku. A, w kwestii łóżeczka – kołyski są słodkie do bólu, polecam jednak kupno łóżeczka. I to nie takiego standardowego o wymiarach 120 x 60 cm, ale odrobinę większego – 140 x 70 cm. Różnica niewielka, ale z takiego łóżeczka dziecko będzie korzystało minimum do 3 roku życia. Co poza tym? Poza tym to już tylko akcesoria (wspomniany przewijak, torba na pieluszki, kosz na śmieci, mała lampka dająca delikatne światło, a lubiący zbędną elektronikę mogą nabyć elektryczną nianię, która jednak pewnie się nie przyda, chyba, ze mieszka się w kilkukondygnacyjnym domu jednorodzinnym).
Czy jeszcze coś? No pewnie. Dekoracje!!! 🙂 Pościel, zasłonki (polecam grube, nieprzepuszczające światła tkaniny), dywaniki, obrazki… Ech… Wicie gniazda jest fajne.
Biel to dość często wybierany kolor do pokoju niemowlęcia. Niektórzy po prostu lubią biel, ale taki wybór jest też uzasadniony psychologicznie – biały kojarzy się nie tylko z niewinnością ale również z czystością i sterylnością, bezpieczeństwem, które chcemy zapewnić noworodkowi. Białe wnętrze ma też tę zaletę, czysto praktyczną, że z czasem daje się łatwo pokolorować na każdy kolor, dosłownie lub dodatkami. Biały pokój niemowlęcy to klasyczny i najczęściej trafiony wybór.
Kołyski… No wiem, fajne. 🙂
Prostota i elegancja. Szalenie mi się to podoba.
Biało z niebieskimi akcentami. Boy’s zone! 🙂
Lubię chorągiewki.
Tutaj też biało z barwnym akcentem.
Te kolorowe pompony to ostatnio obowiązkowy motyw w wielu dziecięcych pokojach.
Biało – szaro – liliowo. Słodko i dziewczęco.
Komnata małej księżniczki.
Mniejsza pompa, ale również z baldachimem (kocham).
Kąciki młodych łowczych. 🙂
Jasno, prosto, czysto, graficznie. Fajnie.
Akcesoria… Ech, tutaj można popłynąć… 😉
Mięciutkie białe kocyki. Wszyscy je uwielbiają.
Słitaśne akcenty…
Szydełkowe buciki. Obowiązkowe. Bo są piękne.
Fotel lub mała sofa. Naprawdę ważny mebel. Dla rodziców.
Karuzela, karuzela. Szczególnie hand-made. 🙂
🙂
pics from: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21